niedziela, 24 stycznia 2016

Życie wspak

I kiedy tak już usiadłam i zaczęłam myśleć, jakby to tak zgrabnie w słowach ująć, te tu i teraz,  i jakby ten worek, myśli i emocji różnej treści opisać, a tak mniej elegancko ...wydalić, to... zapadła noc.
Piątek ma to do siebie, że tygodniowe zmęczenie daje się we znaki. Jednak wspaniałe widmo, wolnej soboty, pozwala zaszaleć i  wykrzesać z siebie zapasy mocy. Co prawda po krótkiej regeneracji ale jednak a zatem można udać się na spoczynek nieco później.
 Takie wyciskanie dnia, oczywiście jest wbrew logice, bo przecież człowiek pracował cały tydzień, wstając  nawet nie  o świcie, lecz jakieś 2 godziny wcześniej, co zimą, przyznacie MA znaczenie.
 Wszystko to nic, bo wywód ów można by generalnie i tak sprowadzić do tego, że niech się człowiek cieszy bo ma pracę, bo jest komuś potrzebny, bo wstaje, bo może chodzić i powinien być cały prze szczęśliwy, że oddycha i żyje.
To tak abstrahując, od przyczyny wywołującej skutek, czyli niespodziewanego gościa. Tym razem jednak nie  można iść tropem gość w dom to... No i... pojawił się ten co chodzi wspak u pierwszego mężczyzny mojego życia. Przechodzimy etap oswajania sytuacji nim przejdziemy do ataku.
A życiem codziennym żyć trzeba. Obiad i pranie zrobić, dzieciom pomóc w odrabianiu lekcji i kota nakarmić. Nie ma że łzy, żal i strach. No... może chwilami ale generalnie my jesteśmy u siebie a to ten wspak- rak się wprosił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz